Nosił koń po błoniach, ponieśli i konia...
W niedziele, na powrocie do domu podczas ruszania spod świateł "coś" sie zrobiło. Moro straciło moc, nie chciało wchodzić na obroty. Do domu jednak dojechałem.
święcie przekonany, że coś z paliwem wyprułem gaźniki na stół. Czyszczenie, ustawienie poziomu paliwa... bez zmian. W końcu zaglądnąłem do głowicy. Znaki na wałku powinny być w jednej linii z linia głowicy. Jak widać nie są.
Nie masz uprawnien by zobaczyc obrazek!
Mentalnie byłem nastawiony na remont głowicy bo zwyczajnie wiedziałem, ze moje dźwigienki zaworowe wyglądają o tak:
Nie masz uprawnien by zobaczyc obrazek!
Mimo to nie byłem nastawiony na ów remont w tym miesiącu

Finalnie okazało się, że łańcuch wyciągnął sie do absurdalnej długości i wyszedł poza zakres pracy napinacza. W efekcie przeskoczył. Pozbawiając koło na wałku rozrządu kilku zębów.
Nie masz uprawnien by zobaczyc obrazek!
Dzisiaj została pomyślnie przeprowadzona transplantacja. Jako dawca posłużył lekko starszy model. Przeszczep się przyjął. Pacjent ożył. Co prawda jest na rekonwalescencji bo jeszcze dodatkowo muszę przeszczepić stator z mojego silnika. A przynajmniej mam nadzieję, że tylko stator. Mój motocykl ma lekko nowszą wersję elektroniki sterującej a co za tym idzie inny czujnik położenia wału korbowego. W najgorszym wypadku do wymiany będzie również rotor.
Nowe serducho robi dobre wrażenie. Pomiar wykazał prawidłową kompresję, jak widać na załączonych obrazkach dźwigienki zaworowe wyglądają "jak nowe". Silnik ma zlany świeży lej, wkręcone nowe świeczki. Pozwoliłem sobie zresetować licznik inspekcji technicznej.

Nie masz uprawnien by zobaczyc obrazek!
Nie masz uprawnien by zobaczyc obrazek!
Nie masz uprawnien by zobaczyc obrazek!