Pęknięta uszczelka kurzowa i cieknący olej z lewej strony, więc uszczelka olejowa też do wymiany. Manual mam i jest w nim, że rozbiera się wszystko od góry. Zdjąłem lewą stronę i klops.
Jak to rozebrać? O góry wychodzi uszczelka, a dalej jest metalowy pierścień jakby wprasowany w rurę nośną. A może tak wygląda, bo siedzi tam już prawie 20 lat? Od spodu nie ma żadnych śrub. Dodam tylko, że hamulec bębnowy.
Sprawa wygląda tak, że pewnie i tak będę szukał używanych lag, bo wyciek jest spowodowany wżerami na rurze nośnej, więc nie ma co nawet montować nowych uszczelek. Nie mniej jednak olej przydałoby się wymienić tym bardziej, że być może będę składał przód z dwóch różnych - pół mojego i jakaś szczelna lewa strona.
Yamaha SR 125 - serwis amortyzatora
Regulamin forum
Ważne! Podawajcie tytuł tematu według następującego schematu: pełna nazwa motocykla - opis problemu np. Suzuki RM 125 - nie chce odpalać.
Ważne! Podawajcie tytuł tematu według następującego schematu: pełna nazwa motocykla - opis problemu np. Suzuki RM 125 - nie chce odpalać.
-
- Plecak
- Posty: 31
- Rejestracja: 03 cze 2018, 12:47
- Imię: Mateusz
- Motocykl: Yamaha SR125
- Lokalizacja: Kielce
-
- Plecak
- Posty: 31
- Rejestracja: 03 cze 2018, 12:47
- Imię: Mateusz
- Motocykl: Yamaha SR125
- Lokalizacja: Kielce
Re: Yamaha SR 125 - serwis amortyzatora
Nikt się spotkał z takim cudakiem? Widok od góry. Ani drgnie, ale może po prostu spuchło? Wewnątrz widać tylko tuleję nad sprężyną, a głębiej lustro oleju.
I od spodu:
Jak widać jest tylko wyfrezowane ślepe gniazdo po oś koła. Już nawet jeden serwisant podczas luźnej rozmowy próbował mi wmówić, że to niemożliwe, że nie ma żadnej śruby. Oczywiście mógłbym oddać do serwisu i się pewnie nie dowiedzieć jak to jest poskładane, ale jak już kupiłem części i olej to się prawie honorowa sprawa zrobiła
I od spodu:
Jak widać jest tylko wyfrezowane ślepe gniazdo po oś koła. Już nawet jeden serwisant podczas luźnej rozmowy próbował mi wmówić, że to niemożliwe, że nie ma żadnej śruby. Oczywiście mógłbym oddać do serwisu i się pewnie nie dowiedzieć jak to jest poskładane, ale jak już kupiłem części i olej to się prawie honorowa sprawa zrobiła
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Plecak
- Posty: 31
- Rejestracja: 03 cze 2018, 12:47
- Imię: Mateusz
- Motocykl: Yamaha SR125
- Lokalizacja: Kielce
Re: Yamaha SR 125 - serwis amortyzatora
No i po serwisie. Ogólnie jest to bardzo prosty amortyzator bez żadnych śrub, a jedyne co go trzyma w kupie to pierścień Segera blokujący uszczelkę olejową. Rura nośna trzyma się w środku, bo dolny ślizg porusza się razem z nią i jest zablokowany na jej końcu.
Aby go więc rozebrać trzeba zlać olej górą, odblokować uszczelkę i dotąd szarpać rurą nośną aż wybijemy uszczelkę z gniazda w dolnej ladze. Najlepiej zlać jak najdokładniej olej, a dolną część w czymś zablokować przy ziemi - ja po prostu stanąłem na ośce koła włożonej w gniazdo. WD-40 na uszczelkę też nie zaszkodzi, bo łatwo to ona nie wyskoczy. Po ostatnim szarpnięciu części mi się rozsypały, ale jest ich tam tylko kilka to raczej nie ma z tym problemu. Wszystko wycieramy, a korpus lagi warto w środku wypłukać z syfu benzyną.
Z rurą nośną był mały problem, bo jednak chrom idealny się nie ostał, ale wyczyściłem ubytki, a potem wypełniłem Pastą Stalową Technicqla. Po polerowaniu wyszło całkiem przyzwoicie - czarne plami są niewyczuwalne pod palcami, a środek ma być ponoć odporny na olej to mam nadzieję, że się może utrzyma.
Składamy wszystko "do góry nogami" - do rury nośnej wrzucamy blaszaną tuleję, podkładkę, sprężynę (szerszym końcem w dół), dolny trzpień i na to od góry nakładamy dolną lagę. Odwracamy i nakładamy na rurę górny ślizg, a potem nabijamy nową uszczelkę olejową w gniazdo. Gniazdo najlepiej nasmarować, a nową uszczelkę wbić przez starą i uważać, żeby nie obić górnej rury.
Na koniec zalewamy nowym olejem (tutaj 180 ml 15WT). Ja zrobiłem to na 2 raty, a pomiędzy porcjami ścisnąłem lagę do końca, żeby olej się rozszedł, bo jeśli wlejemy wszystko naraz i naciśniemy to uciekające z trudem powietrze chlapnie olejem górą (chyba, że wkręcimy śrubę, ale będziemy musieli wtedy ścisnąć powietrze nad olejem).
Jeśli nic nam nie cieknie, a tylko chcemy zmienić olej to warto po zlaniu starego oleju wypłukać wnętrze benzyną, bo po latach pracy wewnątrz jest naprawdę masa syfu - głównie opiłków metalu.
Po serwisie póki co nic nie cieknie, a widelec ugina się na pewno ciszej i pracuje mu się na pewno lżej. Niestety o ile uszczelki olejowe dostaniemy bez problemu to kurzowe można dostać tylko w ASO bezpośrednio o Yamahy - 40 zł sztuka, a u mnie nawet prawa, która wyglądała z zewnątrz na dobrą okazała się sparciała i spękana. Chyba, że ktoś próbowałby dopasować od innego motocykla np jakieś harmonijkowe.
Mam nadzieję, że ten mini "poradnik" komuś się kiedyś przyda i może naszuka się dzięki temu trochę mniej niż ja.
Aby go więc rozebrać trzeba zlać olej górą, odblokować uszczelkę i dotąd szarpać rurą nośną aż wybijemy uszczelkę z gniazda w dolnej ladze. Najlepiej zlać jak najdokładniej olej, a dolną część w czymś zablokować przy ziemi - ja po prostu stanąłem na ośce koła włożonej w gniazdo. WD-40 na uszczelkę też nie zaszkodzi, bo łatwo to ona nie wyskoczy. Po ostatnim szarpnięciu części mi się rozsypały, ale jest ich tam tylko kilka to raczej nie ma z tym problemu. Wszystko wycieramy, a korpus lagi warto w środku wypłukać z syfu benzyną.
Z rurą nośną był mały problem, bo jednak chrom idealny się nie ostał, ale wyczyściłem ubytki, a potem wypełniłem Pastą Stalową Technicqla. Po polerowaniu wyszło całkiem przyzwoicie - czarne plami są niewyczuwalne pod palcami, a środek ma być ponoć odporny na olej to mam nadzieję, że się może utrzyma.
Składamy wszystko "do góry nogami" - do rury nośnej wrzucamy blaszaną tuleję, podkładkę, sprężynę (szerszym końcem w dół), dolny trzpień i na to od góry nakładamy dolną lagę. Odwracamy i nakładamy na rurę górny ślizg, a potem nabijamy nową uszczelkę olejową w gniazdo. Gniazdo najlepiej nasmarować, a nową uszczelkę wbić przez starą i uważać, żeby nie obić górnej rury.
Na koniec zalewamy nowym olejem (tutaj 180 ml 15WT). Ja zrobiłem to na 2 raty, a pomiędzy porcjami ścisnąłem lagę do końca, żeby olej się rozszedł, bo jeśli wlejemy wszystko naraz i naciśniemy to uciekające z trudem powietrze chlapnie olejem górą (chyba, że wkręcimy śrubę, ale będziemy musieli wtedy ścisnąć powietrze nad olejem).
Jeśli nic nam nie cieknie, a tylko chcemy zmienić olej to warto po zlaniu starego oleju wypłukać wnętrze benzyną, bo po latach pracy wewnątrz jest naprawdę masa syfu - głównie opiłków metalu.
Po serwisie póki co nic nie cieknie, a widelec ugina się na pewno ciszej i pracuje mu się na pewno lżej. Niestety o ile uszczelki olejowe dostaniemy bez problemu to kurzowe można dostać tylko w ASO bezpośrednio o Yamahy - 40 zł sztuka, a u mnie nawet prawa, która wyglądała z zewnątrz na dobrą okazała się sparciała i spękana. Chyba, że ktoś próbowałby dopasować od innego motocykla np jakieś harmonijkowe.
Mam nadzieję, że ten mini "poradnik" komuś się kiedyś przyda i może naszuka się dzięki temu trochę mniej niż ja.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości