Forum Motocykle 125

Jak w temacie, pechowo zakończyła się ostatnia wyprawa, podczas jazdy maneta na 90% temperatura 26° olej 2 kreski zostaly wiec dramatu nie było i zgasł wyswietlacz na chwilę
Zapalił się efi , i wszystko wróciło do normy.
Kilka kilometrów dalej godzinny postój. No i po odpoczynku zero reakcji na starter. Rozbieranie na nic się zdało, srodek zadupia nic w kufrze do operacji. No i po 23godzinie decyzja o holowaniu, linka 5m do lagi. Wiśta... Wróciliśmy o 1
Po. Wlozeniu do stacyjki klucza zapala się wszystko zegary lampy, hamulce działają lampy świecą reagują na manete stop.
Dzis po oględzinach, w nerwach zgubiona klapka od świecy, odpaliłem go na krótko na kabel plusa do rozrusznika. Sprawdzilem guzik startera łaczy sie po wciśnięciu czyli gdzieś do niego już nie dochodzi sygnał ,patrząc na szybko to do niczegi nie doszedłem, mam kompa zapasowego z anteną i stacyjką oraz kluczem. Jak znajdę w piwnicy i pogoda pozwoli do dorzuce jakieś info, narazie uziemionym choć pomysł na łacznik bezpośredni z bezpiecznikiem już w januszowej glowie sie urodził.

Update: sytuacja opanowana

Poluzowała się śrubka trzymająca przekaźnik.
A ten podążył swoją ścieżką.
Klapka stracona sztuk 1 w nerwach nocą a przekaźnik mam zapasowy.

Tak, że 1:1 zrobione.

Super, że naprawione i jeździ dalej.