Sobota. Gościnny wyjaz i podłączenie się do pewnego Teamu. Świetna wycieczka, mega punkty na trasie - nie wszystkie były może spektakularne ale za to w kilku za samą budowlą stała rewelacyjna opowieść lub człowiek. Tak na przykład budynek ciegielni niby nic a jednak jak dowiedzieliśmy się to z tej między innymi cegielni szły cegły do odbudowy powojennej Warszawy. Właściciel cegielni będącej już w ruinie okazał się człowiekiem o ogromnej wiedzy w zasadzie z wielu dziedzin i przemiłej aparycji. Oprócz tego sama osobowość jaką wykreował no to koledzy czapki z głów - historia wręcz płynęła jak "fregata pod pełnymi śnieżnymi żaglami". Życzyłbym sobie by właściciele przedsiębiorstw mieli w swoim zakresie działalności choć 50% takiej wiedzy jak człowiek o którym piszę. Był kościół w szczerym polu, który próbowano zbombardować i ani jedna bomba nie trafiła w niego. Była świetna Armeńska restauracja na trasie, w której zjedliśmy orientalne dla mnie potrawy. Było lotnisko Luftwaffe z którego rozpoczynano naloty. Na lotnisko to przywieziono żołnieży wyklętych z oddziału "Bartka" odużono i wysadzono wraz z nimi budynek, w którym ich zamknięto. Całą dokładną historię tych obiektów można sobie wygooglować gdyż ja nie jestem odpowiednią osobą by szczegółowo przytaczać o tym historię.
Przelecieliśmy też przez Kujawy tylko co prawda te na opolszczyźnie
. Droga do obiektów była miejscami bardzo nie dla skutera.... Podczas wyjazdu z jednego motocykla urwała się i jej już nie odnalexiono nawigacja a z mojego Kymkacza urwała się i zaginęła tuba. Pal sześć tube ale w środku było "poidło" Do najbliższej stacji dojechałem jak wielbłąd po przebyciu sahary
Co chyba naistotniejsze to cała ekipa była mega zgrana, świetna i rewelacyjnie w ich towarzystwie mijały kilometry. Do tej ostatniej kwestii jakoś tak w życiu mam szczęście że zawsze obracam się wśród super ludzi.
Poniżej cykl zdjęć. Lewa koledzy
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.